porywam się do protestów i wyjaśnień w mojej głowie. muszę działać, co by nie dopuścić, żeby miał na zawsze utrwalić się stan, w którym mnie pozostawiono. układam i porządkuję moje rzeczy. bo jakoś ,,w połowie drogi mojego żywota pośród ciemnego znalazłam się lasu. Las ten, co gorsza, był z i e l o n y." moje wejście w świat nie może obyć się bez wyjaśnienia, choć nie widziano jeszcze wyjaśnienia, które by nie było zaciemnieniem. nie mniej...
czy to ważne, człowieku, co robisz w życiu, kim jesteś, co lubisz, czego nie, czego słuchasz, jaką formę przybierasz przy takim towarzystwie, a jaką przy innym, czy Cię intensywnie ,,upupiają" czy też mniej? Czujesz ten lęk? Nieistnienia. Strach niebytu, niepokój nieżycia, obawa nierzeczywistości, krzyk biologiczny wszystkich komórek, wobec wewnętrznego rozdarcia, rozproszenia i rozproszkowania? Popłoch dekoncentracji, panika na tle ułamka? Samopoczucie przedrzeźniania i szyderstwa!
Dlaczego więzień grymasu, choć powinien od niego uciekać, nie czyni tego? ponieważ już nie jest tym, kim być powinien. w swojej pielgrzymce schodzi oto koleją klęsk na samo dno piekła! bo nic co jest smaczne, nie może być straszne, tylko niesmaczne jest naprawdę niejadalne. wystarczy. już teraz działanie antykulinarne i w kontrpodniebieniu, przed którym wzdryga się przełyk!
kto zna t e g o P a n a ze zdjęcia, ten wie.
pytaj. pisz. odzywaj się!