Siemano wszystkim tęskniącym.
Żyję.
Naprawdę żyję!
To, że właściciel nie przyjeżdża, wcale nie znaczy, że koniowi się wyłączy coś w środku i że zdechnie. (A straszyli mnie kiedyś, że tak jest.) GUCIO PRAWDA.
Okazało się, że mogę świetnie sobie żyć bez pani. Nawet trawę już dostaję. Choć też straszyli, że mi kopyta odpadną, jak ją będę jadł.
Na razie MAM KOPYTA. Nawet teraz patrzę na nie i widzę, że je mam. O! Jedno, drugie. A tych tylnych nie widzę alenie chce mi się wyginać szyi, żeby je oglądać. Na pewno je mam.
Mam też sporo tłuszczu na sobie. I zaniki mięśniowe tu i ówdzie, ale to podobno normalne, jak się zmienia zatrudnienie z konia szportowego na konia tucznego.
Pani bywa u mnie. Bo w sumie to przesadzilem, że tak w ogóle jej nie ma. Jest. Bywa.
I nawet wsadza swoją chudą dupę na mnie i wozimy się po lesie.
Nawet dziś byliśmy, ale musiałem non stop biec. Jako, że wszyscy przecież wiemy, że komary postanowiły opanować świat. I wyprzeć z globu inne stworzenia żyjące.
Żeby nie zostać przez nie zjedzonym żywcem, należy biec non stop. Na razie biegłem, ale nie wiem czy będę miał tyle siły, żeby tak biec już zawsze.
Chłopaki w stajni mówią, że kończy się już czas ludzi a nadchodzi czas komarów.
Zobaczymy.
Już tyle bujd próbowano mi wciskać, że chyba zaczynam podchodzić do wszystkiego bardziej sceptycznie.
papa
Wasz Passat