Szkoła. Instytucja względnie obowiązkowa. Większość uczęszcza do niej przymusowo. Dlaczego względnie obowiązkowa? Bo przecież wołami ciebie tam nie zaciągną, a wraz z twoimi 16 urodzinkami możesz wszystko kopnąć w ciemną dupę. Szkoła mnie denerwuje. Nie jako budynek, bo wygląda jak każdy inny czy to żabka, czy szkoła czy inna pierdoła ma ściany z cegieł, jak nowe budownictwo to z kartonów, i kolorowe obrazki na co trzeciej ścianie. Nic nowego jak dla mnie. Denerwują mnie ludzie. Denerwuje mnie atmosfera. A szczególnie gimnazjum. Zacznijmy od "kocenia". Dla osób niezorientowanych w temacie jest to "obrządek" wprowadzony przez klasy rejonowe. Polega to na tym, że najlepiej siłą zmuszają pierwszoklasistę aby użyczył swoją rękę, brzuch, twarz i resztę ciała na których piszą wyrazy typu "kot", "kotek", "kicia". Najczęściej niezmywalnym markerem. Ale czemu to ma służyć? Może jest to jakaś forma lansu, lub pokazania swej wyższości nad pierwszoklasistami. Ale ludzie! Oni i tak boją się nas wszystkich tam jak ognia! Ostatnio podeszłam z koleżanką do dziewczynki z 1b z prośbą o użyczenie książki od biologii do klasy pierwszej bo będziemy miały diagnozę, skserujemy i oddamy. Dobrze, że nie zeszła z tego świata kiedy do niej podeszłyśmy i tylko się spytałyśmy z której jest klasy. Nie chciałyśmy jej przestraszyć! Boże broń! Jesteśmy wręcz przeciwne temu całemu "koceniu" i nękaniu pierwszaków. Owszem powinien być swego rodzaju chrzest ale za zgodą młodszych kolegów i normalny. Taki jak na koloniach. Byłabym za tym aby nauczyciele przy tym uczestniczyli, aby potem nie można nam było zarzucić, że przesadzamy. W każdym razie nie powinno to być przymusowe. Ogarnijmy się i postawmy na przyjaźń i pomoc. Chociaż w niektórych sytuacjach osoby nowoprzybyłe do gimnazjum potrafią wkurw zdenerwować. Dzisiaj stałam przy automacie, pominę fakt, że jak zwykle wielki tłok i przepchać się nie dawało, kiedy w końcu w kolejce byłam trzcia, przy automacie stał mały chłopczyk, ktoś jeszcze przedce mną a za mną stanęło kilku pierwszoklasitów rozjaranych jak węgielki w grillu na jana. Kiedy chłopaczyna wrzucał pieniądze do automatu grupka za mną zaczęła drzeć ryja "Zbyniu szybciej wrzucaj, wciskaj kurwa te jebane guziki". Przepraszam, że bez cenzury, ale trzeba to przeczytać aby zrozumieć jak się wtedy zagotowałam. To jeszcze na mnie nie zrobiło wrażenia, ale jak usłyszałam w ustach 13-latka "Chuju pierdolony wciskaj te pierdolone guziki bo jak ci kurwa przyjebie to pedale stary cię nie pozna"... Wtedy coś we mnie pękło. Mam kuzynkę która za rok idzie do gimnazjum i nie chciałabym zobaczyć jej w takiej akcji. Krótko mówiąc przełożyłabym przez kolano, za fraki i sama zaprowadziłabym ją ze skargą do jej wychowawczyni z prośbą o wyprostowanie gówniary. Nie mam nic przeciwko przeklinaniu, nawet sama jak jestem zdenerwowana rzucam kurwami, ale nie zwracajmy się tak do kolegi, który tylko kupuje sobie "snikersa". Odwróciłam się do grupki i ze spokojem powiedziałam " Powtórzcie to co powiedzieliście". Mali byli już wystarczająco spietrani, więc nie kontynuowałam mojego wywodu juz ułożonego w głowie na temat dobrego wychowania, tylko powiedziałam "w ustach tak małych chłopców nie fajnie brzmią tego typu słowa". Przestraszeni, że chyba im coś zrobie przeprosili i zwiali. Nie chciałam im nic zrobić, tylko poprosić o to, aby jak najdłużej zostali dziećmi i nie przeklinali. Brzmi to naprawdę okropnie i strasznie mi się to nie podoba. Co jeszcze mi się ie podoba w szkole? Pisałam to już wiele razy, ale interesowność. Nie ma czegoś takiego jak przyjaźń. Ludzie chcą się nawzajem wykorzystać. A gdy widzą, że dostajesz coś poza ich zasięgiem jest jeszcze gorzej. Nie lubię kujonów. Przepraszam za to określenie, ale są oni bardzo wkurzający. Szczególnie kiedy nie przyznają się do tego, że się uczą więcej od innych po to aby dostać 6. To jest naturalne jedna chce mieć nowe buty, druga kolejną z rzędu 6. Mnie oceny nie obchodzą, ale cieszy mnie to jak jestem dobrze oceniania. To co mnie w szkole denerwuje możnaby zawrzeć w 5 tomach książek po 500 stron. Niestety pewnie nikt by tego nie czytał, więc zostawię to sobie dla siebie.
A was co denerwuje w szkole?
Podoba wam się rozdział?
Chcecie kolejne?
Jeżeli tak to o czym?