Nie rozumiem dlaczego większość dziewczyn uważa, że ich życie jest głównym tematem spotkań na które są nie zapraszane. "I co? Fajnie się o mnie gadało?" to jest najczęstsze pytanie. "Też byłam zaproszona no ale musiałam wybrać, albo dzika impreza albo spotkanie z wami... No cóż wybrałam to gdzie było więcej alko..." to sa teksty które mnie wewnetrznie rozwalają. Kiedy osoba, która, doskonale wszyscy o tym wiemy, uczy się cały dzień mówi mi o "grubej imprezie" na której "przelizała się" z bratem jej koleżanki nie mogę z siebie nic więcej wydousić niż wow, bo po prostu boję się, że wybuchnę smiechem. Wczoraj żegnalismy kolegę, który przeprowadza sie z mamą do Francji, gdzie będzie kontynuował naukę. Około 15 wyszłam z domu i poszłam na sasiednie osiedle, gdzie czekali już na mnie koledzy z K. (to właśnie on wyjeżdża) dwóch pozostałych nazwijmy P. i I. ( o I. już pisałam , jest to ten którego odrzuciła B.). O P. jeszcze nie pisałam, jakoś tak nie było o czym. W każdym razie wczoraj żegnaliśmy K. na spotkanie przyszła jeszcze O., D. i Z. (trzy dziewczyny). Było super, rozmawialiśmy tak na prawdę o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie P. dostał smsa od B. "Cześć, jak tam egzamin?". P. robi właśnie prawo jazdy, to dla szesnastolatków. NIe idzie mu to za dobrze, polał egzamin z teorii już po raz drugi, a o błędach jakie zrobił lepiej nie mówić... Mi też mówił o tym egzaminie, ale byłam wyjątkowo zdziwiona, że B. także o tym wiedziała. Tyle razy jak rozmawiałam o niiej z P.. mówił, że jest to po prostu idiotka, która nie widzi świata poza książkami. A utu? Proszę bardzo! Oni rozmawiają i P. nie "boli głowa o takiej kretynki"? Żałosne. On smie nazywać D. i Z. fałszywymi, a sam robi dokładnie to samo... Szkoda mi tylko B. bo przecież jak mam powiedzieć jej, żeby sobie odpuściła rozmowę z P. tak, żeby P. się na mnie nie obraził. Problem tkwi w tym, że oboje są moimi przyjaciółmi. P. gdy zobaczył smsa od niej nie był zadowolony, westchnął tylko, że nie powinien jej o tym mówić, bo teraz się nie odczepi. Nic nie powiedziałam, nie wiedziałam co mam powiedzieć, z jednej strony chciałam krzyknąć, że jest fałszywym gnojem, a z drugiej strony miał rację, jak B. coś od ciebie wyciągnęła mogłaś/eś już się pożegnać z prywatnością. Starczy z nią zamienić dwa zdania, powiedzieć "cześć" na korytarzu, a już w jej mniemaniu jesteście przynajmniej dobrymi znajomymi, już nie wspominając o przyjaźnieniu się z nią. I po tym smsie była burza. Nie dosłownie, w przenośni. Każdy z zebranych na spotkaniu miał coś złego do powiedzenia o B. Ja tylko stałam i słuchałam, nie mogłam uwierzyć, że przychodzi im tak łatwo obgadywanie kogoś za jego plecami. Było to straszne, pewnie jak pójdę do domu tak samo będą mówili o mnie... Nic im nie powiedziałam, zajęło mnie zastanawianie się nad tym czy każdy kogo znam potrafi z taką łatwością obrobić komuś dupę...
Dziś spotkałam się z B., którra od razu zapytała sie mnie czy byłam wczoraj na pożegnaniu K., gdy odparłam, że tak, była zniesmaczona. No ale cóż, miała przecież tak superową imprezę za sobą, że dzis mogłyśmy się spotkać dopiero o 13, przeciez musiała sobie dac radę z kacem. Nie dała mi przez resztę czasu dojść do słowa, mówiła tylko o tym jak wspaniale się wczoraj bawiła. Jej opowiadania są po prostu nie z tej ziemi. Nawet ja kiedy piszę swoje kolejne opowiadanie nie mam tak wybujałej wyobraźni! Jest to po prostu wspaniałe (niestety w tym złym znaczeniu). Zaczynając od tego, że jej wyimaginowana impreza zaczyna się o 22 na opuszczonej działce koło Władysławowa, kończy drugiego dnia o 10. Wczoraj wypiła dwie puszki Lecha ( puszki, bo jest za ekologią i zbiera je na wózek dla dziecka, z fundacji tvn'u) do tego jedną wódkę rosyjską i wypaliła jedną paczkę fajek z importu. Jest to po prostu nie możliwe! To jest tak jakby dziewczyna ważąca około 20kg (wiem, troszkę wyolbrzymiłam) mówiła o ym jak to ostatnio schudła 20kg, bo uzywa diety cud z allegro. Jest to tak samo wiarygodne jak to, że kubuś puchatek mieszka w jakimś stumilowym lesie i rozmawia właśnie z Krzyśkiem, a moze właściwie z Krzysztofem? Przeciez minęłao już tyle lat... Z Kubusia Puchatka także powinien być już Jakub Puchatek... Dalszy bieg jej wspaniałej historii był taki, że wraz z kolegą który jest bratem jej koleżanki "przelizała się". Dokładnie tak to ujęła "przelizała", nie całowała, 'PRZELIZAŁA". Żałosne. Nawet nie wiem co więcej moge napisać o jej zachowaniu. Jedynie to, że jest to zachowanie dziewczyny, która już, natychmiast chce stać się kimś kim nie jest. jak już pisałam w poprzednich rozdziałach lepiej być słabą wersją siebie, niż lepszą kogokolwiek innego...
Zdjęcie wyjatkowo kolorowe ;)
A wy macie kogoś takiego w swojej klasie, kto się tak zachowuje?
Macie jakieś pomysły jak zachować się w opisanej sytuacji?
czekam na wasze sugestie!! :)
I oczywiście :
I mam do was prośbę! Jeżeli chcecie, aby wasze zdjęcie pojawiło się przy którymś z rozdziałów wysyłajcie je pod e-mail[email protected] ze swoim nickiem z photobloga, jedna zasada ma być ono czarno-białe!
Mam nadzieję, że rozdział się podobał, jeżeli tak DODAWAJCIE DO ZNAJOMYCH
Jeżeli wybrałam fajne zdjęcie klikajcie FAJNE
Który fragment podobał się najbardziej? KOMENTUJCIE!!!