Ręce, które gorują nad Twoim własnym ego.
Rozkosz bez skrupułów.
I dziki wiatr, który spoliczkuje Cię niespodziewanie tak,
że stracisz świadomośc swojej własnej egzystencji.
Jutro Kraków, Zakopane... i chyba coś jeszcze.
Prawie podcięłam sobie żyły. Niechcący.
I kolejny krzyk.