to nie błahostka jak gra w łapki
nie sprawa poważna jak wybuch słońca
gwiazdy świecą mocniej przez moje powiększone źrenice
przez tę drogę razem dalej nam do końca.
splatam ręce ciszej od szumu morza
co przemyka się obok piachu
krzyk zjadających się mew
nie dorównuje mojemu strachu.