Ktoś kiedyś powiedział: sentyment to bzdura! - nie zgadzam się. To przez sentyment do osób, rzeczy czy zdarzeń wspominamy coś z uśmiechem. Wspomnienia... piękna sprawa, oczywiście o ile zachowujemy w pamięci chwile dobre, miłe, wyjątkowe... . Otwieram swoje magiczne pudełko i jestem w innym świecie. Stare pamiętniki z opisem dawnych miłości, rozterek, wzlotów i upadków, problemów i pomysłów na ich rozwiązanie. Stare pierniki czy zaproszenie na ślub w woreczku z cukrowymi migdałami, których jakoś nie miałam serca zjeść. Płyta z pierwszymi wierszami, wpisami... . Medale, nawet jeden sportowy!
Wyciągam bandankę i znowu jestem z tamtymi ludźmi, z nim. Znowu na oczach wszystkich, na środku parkingu bijemy się jak małe dzieci gryząc i turlając po ziemi. Znowu patrząc w oczy mówisz wielkie słowa, dajesz chustkę żebym "o Tobie nie zapomniała". Bandana, którą traktowałam jak relikwie przez miesiąc nie pozwalając jej wyprać mimo, że pachniała dymem z ogniska i przypalonymi kiełbaskami... moja wyobraźnia czuła (i chyba nadal czuje) tam inny zapach.
Copacabana, prawda?.
Srebrna obrączka w pudełku w kształcie serduszka. Pamiętny wieczór... zdziwienie... szok... niezręczna sytuacja, a jednocześnie przemiły akcent. Bądź co bądź radość... teraz wszystkie rozmowy i nietypowe pytania zaczęły mieć sens.
Kartki, karteczki, walentynki - w tym i ta pierwsza. Drukowane litery, nieskładny napis i podniecenie, no bo jakby inaczej! Pierwsza walentynka! Wielki krok w dorosłość! To miała być miłość na całe życie! Hah... jak każda, prawda?. Kartki z przeprosinami czy podziękowaniami, towarzyszyło im tyle łez, uśmiechów, radości i smutków, a teraz tyle wspomnień... .
Listy od Asi i do Asi... udowadnianie światu, że emaile i elektronika jeszcze nie wyparły starych metod. Pamiętam te oczekiwanie, długie oczekiwanie na każdą kolejną kopertę. Wszystko traciło na wartości, byłam tylko ja, koperta i kilka kartek papieru. Po przeczytaniu od razu siadałam odpisywać i w trybie natychmiastowym biegłam na pocztę kupić kopertę, znaczek i wysłać odpowiedź jak najszybciej. Później znowu długie czekanie i tak w kółko... .
Niepozorna kartka z pojedynczą datą 13 marca 2007. Pamiętam, pamiętam...
Bilet z pierwszego koncertu. Grudzień 2007, Myslovitz w mega, zagubiona Kasia i ochroniarz Dex. Tuż obok "podanie ad możliwości rozmów..." pisane w 3 językach, 4 kolorami z dorysowaną fioletową wstążeczką. Akt własności podpisany naszą krwią. Urodzinowe życzenia-puzzle i struna, którą ukradłam Ci w parku kiedy śpiewaliśmy Hey.
Wenecka mapa, sycylijska, różowa prezerwatywa (jak i kilka innych, każda mająca swoją własną historię). Pogryziona, basowa kostka... ta pamiętna fioletowa kostka... .
Kapselki:
- Mówiłeś, że jak nie ja to kto? - Chyba już oboje wiemy.
- Oświadczynowy tymbark z napisem "przyjaciel na zawsze", oj byłam z niego dumna... cholernie dumna!
- No i chyba najważniejszy...nie tylko wtedy te słowa miały sens, nadal są ważne "WSZYSTKO W TWOICH RĘKACH" - aż ciśnie się na usta: wiem, wiem... tym razem tego nie spieprzę!
Rękawiczki z domalowanymi truskawkami, bo "moje życzenia są zbyt skomplikowane!". Pamiętam ten wzrok w buszku, który sprawiał, że czułam się atrakcyjna jak i ten, który wyrażał Twoje przerażenie na dźwięk moich niezidentyfikowanych odgłosów. Park misiów i nasza lokomotywa. Miło było, wiesz?
Odcisk palca, przypinki, scenowe bransoletki, karty, pudełka, tarcza, kalendarz, teksty piosenek, gryzaczek od Jadzi, identyfikator, a nawet mini mocherowy berecik!
Tak! Mam do niego sentyment.
Tak! Mam do niej sentyment.
Tak! Do Ciebie też.
Wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia... . Tak wielu rzeczy tutaj brakuje, ale najważniejsze, że ja pamiętam. Pudełko okazuje się być zbyt małe ale to nieważne, jest tylko symbolem. Gdy je zamknę i znowu odłożę w ciemny kąt zapomnę, aż do kolejnego jego otwarcia, kiedy to znowu będę wspominać i uśmiechać się sama do siebie. Dzisiaj mogę dołożyć bilet z wakacyjnej wyprawy nad morze, pomadkę do ust czy 9punktowy regulamin. Tak, prześcieradło się w nim nie zmieści, a z misiem jednak nadal sypiam, ale wspomnienia z nimi związane lokuję na dnie pudełka i zakrywam grubą warstwą innych wspomnień. Pewnie kiedyś znowu je otworzę, żeby wspominać i uśmiechać się sama do siebie póki co wystarczy... .
Dżem - Do kołyski.