Nie, nie mogłam usnąć. Godziny mijały bardzo szybko. Nadszedł czas na postój. Poszłyśmy z Kingą na stację kupić sobie kawy, wstawanie o wczesnych
porach nam niestety nie służyło. Postanowiłyśmy od razy zadzwonić do
Kamila i Kuby, nie odbierali. W sumie to i dobrze, bo nasz stan nie był najlepszy. Pogoda była niesamowita. Na zewnątrz wynosiła powyżej trzydziestu stopni.
Aż trudno było uwierzyć, gdyż nad morzem dopiero w dwuch ostatnich
dniach było naprawdę ciepło. Tak to tylko kurtki, długie spodnie, bluzy.
Niestety nie jestem przyzwyczajona do takiej pogody w wakacje, no ale nad
morzem tak już niestety bywa. W dalszej podróży oglądałyśmy z Kingą
na laptopie filmy. Dlatego też, droga bardzo szybko nam zleciała,
zanim się obejrzałyśmy dojerzałyśmy, byłśmy w okolicach Warszawy. Tak,
nareszcie tutaj, w rodzinnym mieście. Stety, a może jednak nie. Teraz zostały
już tylko wspomnienia, nic więcej, tylko one.. Wszyscy płakali, nadszedł koniec.
Koniec tej cudownej podróży, tego wspaniałego obozu. Byłam pewna, że
za tym wszystkim będę tęskniła najbardziej. Za spóźnianiem się na śniadanie,
za tym wiatrem, za zimnem, za plażą, morzem, nadmorskimi lodami, goframi,
kebabami, pamiątkami, za tymi wspaniałymi ludźmi. Nikt nie wstydził się łez,
wszyscy płakaliśmy, przytulaliśmy się na pożegnanie, cały autobus.
Opiekunki wyśmiewały to, ale nie rozumieli tego wieku, tych rozstań.
Zachowywywali się dokładnie tak jakby nigdy nie doświadczyli młodości. Dojechaliśmy. W ciemnościach czekało mnóstwo rodziców na swe ukochane
pociechy. Postanowiłyśmy z Kingą nie przyznawać się, że sprawiałyśmy
największe problemy wychowawcze z całego obozu. Wychodziliśmy teraz
wszyscy z autobusu, każdy brał swój bagaż. Podszedł do mnie Michał.
Tak, ten Michał, któremu tak bardzo się podobałam. Mimo, iż mieszkał
jakieś 30 km ode mnie, przytulił mnie na pożegnanie. Byłam w szoku,
strasznie go olewałam, a on się nawet nie obraził. Każdy rozszedł się
w swoje strony, a ja nadal płakałam, że jednak to już koniec tego wszystkiego.. Wróciłam do domu, czekali już na mnie rodzice. Byli w szoku, że po raz
pierwszy płakałam z podowu powrotu do domu, ja też sama się sobie dziwiłam.
Co ten Kuba ze mną zrobił? Co On w sobie takie miał?
Sama nie mogłam się w tym wszystkim połapać, ale teraz nie był czas
na rozmyślenia. Potrzebowałam kąpieli, kolacji i snu, najważniejsze.. snu..
ciąg dalszy nastąpi.
Dziękuję, że wyświetleń jest coraz więcej. Bardzo mi miło.
DODAJ, SKOMENTUJ, KLIK. "FAJNE".