- Jesteś strasznym egoistą, myślisz tylko i wyłącznie o sobie, boisz się mieć wrogów,
po prostu boisz! Już zapomniałeś ile jej krzywdy zrobiłeś, prawda? Tchórz z ciebie,
nawet nie wiem jakim cudem masz czelność tu podchodzić! Radzę Ci zostawić Asię w
spokoju, bo wtedy to inaczej pogadamy. - wykrzyczała Kinga. Możliwe, iż to przez nerwy,
a może po prostu z tęsknoty za Kamilem. Ale najprawdopodobniej powodem było jego
irytujące zachowanie. Przyszedł i jak gdyby nigdy nic się nie stało?
- Nawet nie dałaś mi nic powiedzieć. - westchnął Kamil.
- No więc słucham? - rzuciłam bezuczuciowo, a widać, że Kingę
ponosiły coraz większe nerwy, ba! była wręcz niedoopanowania.
- Urządzamy mały melanż, tak z okazji zleconych połowy wakacji. Chcieliśmy Cię zaprosić i również w ramach przeprosin, głupio nam, no ale cóż.. mamy nadzieję, że nam
jednak wybaczysz. - zasugerował Kamil. Tym samym stawiając mnie w kropce, gdyż nie wiedziałam sama co mam robić, zgodzić się, a może wręcz przeciwnie, stawić opór?
To była trudna dla mnie sytuacja.
- Nie wiem Kamil, pozwól, że to przemyślę. - lekko posmutniałam, a
On odszedł do swoich, jak na Niego przystało.
- Jesteś nienormalna czy po prostu udajesz? - zbulwersowała się Kinga.
- No nie.. ale nie zapominajmy, że on kiedyś był dla mnie naprawdę bardzo
ważny.. - Posmutniałam jeszcze bardziej. Nagle przyszedł sms, od Kuby. W treści było,
że jeszcze nigdy nie spotkał tak cudownej i wspaniałej dziewczyny jak ja. Zna ich już
mnóstwo, ale żadna mi nie dorównuje. Po chwili przyszedł jeszcze jeden. Napisał, że przyjedzie! Przyjedzie z Kamilem! Rzuciłam się łapczywie na Kingę i zaczęłam ją przytulać.
Przyjadą! Kinga była równie szczęśliwa jak ja. Po chwili jeszcze jedna wiadomość z treścią :
" Dla takiej pięknej i cudownej dziewczyny jak Ty, wszędzie pojadę. I żadne kilometry
tego nie zmienią, nigdy! :* " Łatwo się wzruszałam, to też po policzku spłynęło
mi kilka łez, w dodatku w radiu leciała piosenka, którą słuchaliśmy na schodach.
Płakałam, nie wiem już sama czy ze szczęścia, czy może z tęknoty. Chyba to było
dwuznaczne. Droga strasznie się dłużyła, nic dziwnego przejechana w rozpaczy, łzach i bólu..
W sumie smutne było również to, że niektóre osoby jechały na obóz po raz ostatni,
a więc pożegnanie.. i nie wiadomo kiedy się znów spotkamy. Może za tydzień, miesiąc,
może za rok, lub za dwa.. Nikt nie mógł tego racjonalnie przewidzieć, i w tym właśnie tkwił problem. A może z niektórymi już w ogóle się nie zobaczymy? To jest takie przykre,
nie doceniamy w miarę tego co mamy, gdyż chcemy jeszcze więcej. A przecież nasze życie
może być idealne! Musimy docenić to co mamy. Kinga już spała. Również postanowiłam się
troszkę zdrzemnąć. Włożyłam słuchawki na uszy, przybrałam pozycję leżącą i zamknęłam oczy. Ale sen z trudnością mi przychodził, może to przez nadmiar przygód jak na jeden raz?
Ale moim zdaniem i tak to nie było wszystko, czego oczekiwałyśmy. Sam obóz w sobie
był wspaniały, ale co teraz? Jak żyć ze świadomością, że cudowne osoby z wakacyjnych
przygód, miłości żyją ponad 400 km od nas? Niestety na niektóre problemy nie ma rozwiązania,
a może po prostu jest, tylko my-naiwni nie chcemy go znać? Nie, nie mogłam usnąć.
Rozpraszało mnie wszystko, nawet żenujący śmiech Kamila, który słyszałam gdzieś
w oddali. Byłam strasznie śpiąca, w dodatku strasznie bolała mnie głowa, zdecydowanie za
dużo płaczu, sen był mi potrzebny teraz najbardziej. Sen, a może bardziej jednak Jego obecność..
ciąg dalszy nastąpi.
DODAJ, SKOMENTUJ, KLIK. "FAJNE".