Obok siedzieli Kinga z Kamilem, wtuleni, zapłakani, zakochani.. A ja?
Ja siedziałam sobie sama i nikomu nie miałam tego za złe. A On? Popatrzył chwilkę
na mnie, po czym usiadł obok, złapał mnie za rękę, objął mnie i przytulił,
oparł głowę o moją i zaczął płakać, jak małe bezbronne dziecko.
Siedzieliśmy w milczeniu, słuchając jakiegoś dołującego smęta i płacząc,
nie wstydziliśmy się tego, nawet On, twardy zawodnik - zmiękł.. To było takie
cudowne, takie.. idealne wręcz. Lecz niestety, mój cudowny czas musiał wreszcie
dobiec końca, nie żegnałam się z Nim, miał do mnie przyjść w nocy. Poszłam do
łazienki, spojrzałam w lustro i wystraszyłam się! Wyglądałam jak żywy potwór, rozmazana, spuchnięta, a Kinga nie leszpa. Jak oni znieśli ten widok.
Rozcieliłyśmy łóżka, położyłyśmy się. Usnęłyśmy. Obudził mnie dzwonek telefonu.
Kamil z Kubą byli na naszym piętrze, była 2:40. Niestety drzwi opiekunek otwarte,
nie udało się. Obiecałam, że przyjdziemy rano. Wstałyśmy bardzo wcześnie.
Od samego początku płacz i smutek. Kinga ciągle z Kamilem, ja? ciągle sama.
Poszłyśmy na śniadanie. Kamil odpuścił sobie trening. Kuba pobiegł. Miałam
ogromną nadzieję, że wróci. O 8 wyjazd, na zegarku 7:50 - nie ma co, trzeba coś
z tym zrobić! Pierwsza lepsza kartka z zeszytu, pierwsze lepsze słowa, podziękowania. Szybko pobiec i położyć kartkę pod pierwszym, lepszym pokojem, udało się!
Teraz do autobusu. A On dalej nie wracał z treningu, płakałam niemiłosiernie. Odpuściłam myśl, że zdąrzy wrócić, chociaż jeszcze miałam malutką nadzieję, wyruszyliśmy. Akurat wrócili! Czy to jest jakiś żart? A Kuba? On biegł!
Biegł za autobusem! Nie dogonił.. dlaczego nie mogliśmy zostać tam
jeszcze 5 minut? Zdąrzyłabym wtulić się w Jego ramiona ostatni raz. Płakałam,
ciągle płakałam. Nie umiałam inaczej, bolała mnie myśl, że to już koniec,
definitywny koniec. Stan w autobusie - grobowy. Inni śmiali się po prostu
z naszego bólu, wyśmiewali łzy, a my to po prostu olewałyśmy. Milczałyśmy długi
czas drogi. Trzymałam w ręce telefon z nadzieją, że Kuba napisze. Wibracja! Napisał!
- Kinga obudź się! Kinga! Kuba Napisał! - krzyczałam na cały autobus
jak opętana. Na wyświetlaczu pojawiło się Jego imię, lekka ulga? owszem.
Ucieszyłam się trochę. Pamiętał o mnie. A może po prostu jakiś otępiały
sms w stylu " Fajnie było się Tobą pobawić? " Nie, dlaczego odrazu tak brutalnie?
Moje myśli to była jedna wielka niewiadoma.
ciąg dalszy nastąpi.
Jeszcze raz chciałam Was wszystkich serdecznie zaprosić i dziękuję, że mimo tak długiej nieobecności nadal
mam w Was wsparcie i dalej tyle Was tu jest. Dziękuję, jesteście naprawdę bardzo kochani.
Dobranoc Wszystkim :*
http://ask.fm/sangriento <-- zapytaj :)
http://www.photoblog.pl/sceal <-- drugie opowiadanie :)