Nie każdy musi rozumieć.
Ja też nie rozumiem.
Bo parę lat temu obiecał mi, że mnie odwiedzi. Odwiedzi! Nieważne, że był pół Polski dalej. Nie wierzyłam. A tu-po 5 latach pisania ze sobą-przyjechał. Autostopem. Dzień dobry, cześć. Prawie 2 metry. Właściwie to może nawet ponad 2, bo z dredami. Nowo zrobionymi w Łomży. Wariat-nic więcej do głowy mi nie przychodzi.
Pisał ktoś kiedyś na photoblogu, że by się bał kogoś tak zaprosić ;]
Nie zjadł mnie. Ani nie zabił. Nie ukradł, nie okradł, nie zgwałcił. A spał zaraz koło mojego łóżka-na podłodze. Nie, nie o to chodzi, że mu kazałam. Mam pełno wolnych miejsc do spania, ale on chciał na podłodze i koniec.
To nie jest żadna love story. Ale i tak wydaje mi się, że bracia i siostry powinni żyć w miłości.
Było insiej. Było... INSIEJ!
Chociaż w sumie to ja sama już nie wiem.
Myśli mam tak zamotasupłane, że nie jestem w stanie nawet narysować kreski w zeszycie z PO.
Ale ogólnie doszłam do wniosku, że lubię jak jest insiej. Bo przynajmniej nie tak jak zwykle. Nie tak jak wszyscy. Insiej.