Jakie to magiczne. Prowadzić proste, spokojne życie, bez szczególnie ekstremalnych momentów, dni chwil.
I nagle BUUM. Zmiana punktu widzenia, wyobrażeń, uczuć. Modyfikacja wszystkiego przez JEDNĄ osobę.
Zmiana całego sensu o 360 stopni. I wtedy ta satysfakcja. Że zmiany wniesione przez ową osobę były najlepszym krokiem, jaki mógł nastąpić ku przodzie. Wiesz, że nie mógłbyś już normalnie funcjonować, jak dawniej, bez NIEJ. To cholerne, jakże miłe i niezwykłe poczucie bezpieczeństwa, uczucia, że jesteś komuś potrzebny. Że jesteś czyjąś pierwszą myślą, tuż po przebudzeniu. Że możez być tak bezgranicznie szczęśliwa, bo masz JEGO. Że możesz przytulić Go i pocałować w każdej chwili, czując przy tym Jego bliskość.
Wiedząc, że masz tą jedyną, ukochaną osobę, możesz osiągnąć wszystko. Bo masz motywację i zapewnione wsparcie z Jej strony. I te zmartwienia, troska i zupełnie niepotrzebne, ale jakże zlbliżające do siebie 'fochy'. I to uczucie tęsknoty, gdy nie widzisz Go zaledwie po dwóch dniach, a następnie radość i uczucie szczęścia, gdy możesz Go ponownie zobaczyć i cieszyć się Jego obecnością.
To uczucie, że normalny znajomy mógł stać się dla mnie kimś tak ważnym... Najważniejszym.
Kocham Cię najmocniej na świecie Michu :*
Hohoho, taka ze mnie humanistka! Trochę myśli się zebrało, na lepszy sen Jutro krótki, ale ciężki dzień. Damy radę!
Dobranoc !