Krople deszczu zaczynaja bębnić w paraprt,
budzą mnie z dziwnego transu
i powoli te głuche dźwięki
odbijają się od zwiercadła mojej wyobraźni, pobudzając ją.
Zaintrygowana wyglądam za okno,
zamykam oczy i wsłuchuje się w mowe ulewy.
Mówi do mnie, jej lodowate krople spadają na moja twarz,
budząc każdy nerw, każdy mięsień
Ciało mnie ostrzaga, ale umysł każe pozostać.
Nagle słyszę cichutki glosik w mej głowie...
To deszcz... Szepcze uspokajającym tonem:
"Nie martw się, po każdej, nawet najgorszej ulewie znowu wstaje słońce..."
Wiersz mojego autorstwa:P wszelkie prawa zastrzeżone;)
pozdrawiam moją ekipe:P bu$$, bez was to nie to samo:)