Zabłądziłam kiedyś. Trafiłam w złe towarzystwo. Do szczęścia wystarczył mi cienki papieros i tanie wino. Przesiadywałam na ławce pod blokiem jak osiedlowy menel. Dzieci się we mnie wpatrywały, jednak rodzice od razu rzucali we mnie obraźliwymi spojrzeniami. Nie było mi z tym dobrze. Chciałam to zakończyć, ale to nie było takie proste. Po tych wszystkich zajściach z policją i nieprzyjemnych kłótniach z sąsiadami każdy miał o mnie wyrobioną opinię. Moja mama się mną nie intereowała a brat jak zwykle przesiadywał przed komputerem. Taty nie było. Odszedł dawno i nie miałam z nim kontaktu. Nikt nie mógł mi pomóc, a przecież pomocy brakowało mi wtedy najbardziej. Zgubiłam się w tym wszystkim. Zostałam sama.