Rudy po masażu odżył. Miał strasznie przykurczoną jedną stronę i to w taki sposób, że praktycznie o 180 st. zmienił mu sie azymut. Lepsza strona zablokowana kompletnie.
Najgorzej jak sie nie ma czasu, a te wszystkie spięcia maja tendencje do nagromadzania - nigdy nie znikaja same niestety, co najwyzej mogą sie rozmnożyc :/
Po zabiegu oprócz odblokowania całej przykurczonej strony łącznie z dyszlem w szyji, pusciły fajnie plecy i czego sie w sumie nie spodziewałam - uaktywnił zadek :)
Ostatnio ciągle brakowało mi dla niego chwili, a potrzebował tego bardzo.
Szewc w dziurawych butach chodzi. Wszystkie konie ogarniam, a swojego wiecznie odkładam na później :/
Biedne rude stworzenie, ale postaram sie to zmienić.
Graża - koń, którego przecież jeszcze nie dawno rehabilitowałam!, dziś udziela się w łucznictwie <3
Wszystkich zainteresowanych masażem lub innymi zabiegami zapraszam na: