Witajcie, Dziewczyny. Daję sobie białą kartę, stąd taki, a nie inny obrazek. Zaczynałam tyle razy, czasami nawet skutecznie udawało mi się pozbyć zbędnych kilogramów. Wtedy, zachęcona sukcesami uznawałam, że mogę wszystko. Łącznie z jedzeniem. Waga wróciła, co więcej - osiągnęła swój najwyższy do tej pory wskaźnik - ponad 64 kilogramy. Nie mam pojęcia, jak mogłam się tak zapuścić. Co prawda - polubiłam siebie i własne ciało, wpieprzając frytki powtarzałam, że muszę dbać o moje kształty. To był jednak błąd, cyferki mnie przerażają, także pora na zmiany.
Powoli zmieniam wszystko, wszystko. Spędziłam sporo czasu w szpitalu na odziale kardiologicznym, bo odchorowałam stres i naukę, by dostać się do "wymarzonego", jak wtedy mi się wydawało, liceum, później na medycynę. W ostatniej chwili postanowiłam zrzucić z siebie ten ciężar, robić to, na co mam ochotę, a nie czego oczekują ode mnie inni. Wybrałam liceum o chyba najfajniejszej atmosferze, z super nauczycielami, wyjazdami (teraz jedziemy do St.Tropez i Cannes^^), naprawdę WYMARZONE. Dostać się też nie było łatwo, ale udało się. Pierwsza preferencja <3 Wszyscy mi zazdroszczą, też na ich miejscu bym tak robiła. Czuję, jakby wszystko wracało na swoje miejsce, jakbym przejęła kontrolę nad własnym życiem. I jest mi z tym cudownie. W przyszłości spróbuję dostać się do szkoły aktorskiej, a jeżeli mi nie wyjdzie - na filologię, zawsze marzyłam o nauczaniu młodzieży języków.
Ale skupmy się na pierwszym marzeniu - aktorka powinna mieć ładne, zadbane ciało. Więc czas najwyższy ustalić priorytety!
Wczoraj:
6 chrupkich (150 kcal) + 6 plastrów szynki (120 kcal) + sporo malin (80 kcal) + 2x mleko z otrębami (500 kcal) + małe jabłko (50 kcal)
suma: 900 kcal
+ kilometr na basenie
+ 20 min hula-hop
Dzisiaj (14,30):
3 chrupkie (75 kcal) + 3 plastry szynki (60 kcal) + otręby z mlekiem (250 kcal) + maliny (75 kcal)
suma: 460 kcal (będzie edit)
+ kilometr na basenie
+ 0,5 h ćwiczeń przy muzyce
+ 20 min hula-hop
Moja dieta nie jest zbyt zbilansowana, wiem to. Dla zdrowia dołożę trochę świeżych warzyw. I tyle. Wcześniejsze niepowodzenia były skutkiem tego, że zaczynałam różne diety, których jadłospis zupełnie mi nie odpowiadał. Męczyłam się, przymuszałam, a i tak chodziłam głodna. Teraz jadę na swoich warunkach, jem to, co lubię najbardziej, czuję się świetnie, szczęśliwa, spełniona.