dziś się męcze,po wczorajszym LSD,opuściłam szkołę a lubie do niej chodzić to taka odskocznia..
zamiast szkoły siedzialam w chatce,pokłóciłam się tam z nieznajomą 13sto latką,która po prostu tam siedziała i grzała rurę,zaskoczyła ją moja reakcja.
wczoraj przegrałam, nie wiem co mną kierowało,czy cokolwiek mną kierowało ale napewno nie był to rozum.
ale nie chce mi się płakać,czuje żal,smutek,rozpacz,dno ale nie płacze już,może to oznaka że tracę człowieczeństwo ?
z mamą nie rozmawiam,słyszę tylko jak kłóci się z moim ojczymem,który mmimo wszystko trzyma moją stonę ale coraz bardziej we mnie zwątpiewa .Nie tęsknie za biologicznym ojcem,chociaż chciałabym żeby się odezwał,wiem że nie dawno wyszedł z odwyku ,ale pewno dalej daje sobie w żyłe i nic go nie obchodzi prócz następnej działki,ostatno mnie wzieło na wspomnienia chociaż rzadko był spokój i szczęście gdy w pobliżu był ojciec..