Tak wiem, oczekujecie odpowiedzi na pytania dotyczące tattuaży, dziś wieczorem dodam post poświecony tatuażom. Teraz natomiast chciałabym odpowiedzieć na pytanie, które zwaliło mnie z nóg.
Wczoraj mój kuzyn zapyał mnie " Jak Ty to zrobiłaś, że to zerwanie po tobie spłynęło? Nie okazałaś najmniejszego znaku załamania/rozpaczy... "
Otóż nie było to takie ławe. Byłam w rozsypce, ale tak jak już wspominałam w poprzednim poście, chciałam tego rozstania. Bolałao mnie to, ale mimo tego wśród ludzi postanowiłam, okazywać, że mimo wszystko jestem szczęśliwa. I w końcu tak sie stało. Byłam szczęśliwa. Przez ten czas poznałąm siebie samą. Postanowiłam, że będę żyć tym co mam tu i teraz. Wykorzystywałam każdą chcwilę i cieszyłam się nią.
W końcu spotkałam swoje szczęście.