a przynajmniej tak mi się wydaje.
ludzie najczęściej i najmocniej pragną tego, czego zdobyć nie mogą.
władzy, szczęścia, pieniędzy, szacunku, wspaniałych kobiet i niesamowitych mężczyzn etc etc.
tylko po co? wiedząc, że wysiłki pójdą na marne, po co marnować czas?
bo coś w życiu trzeba robić.
a marzenia (lub ewentualnie pragnienie zaspokojenia...pragnień?) są jednym z najlepszych wytracaczy czasu.
to, co nieosiągalne jest równie atrakcyjne jak wisienka na torcie, ale w efekcie okazuje się być tylko "wisienką", cierpką w smaku, słodko-gorzką, zbyt mocno lub zbyt słabo nasączoną alkoholem i wywołującą niestrawność.
nikt nie lubi niestrawności.
za to każdy uwielbia czuć tą adrenalinę, kiedy wie, że jest bliski przekroczeniu granicy między snem a jawą, a jednocześnie ma świadomość, że w świetle dziennym świat pozbawiony jest tajemnic nocy.
dzisiaj poczułam, jak bardzo tęknię. i jak bardzo wolałabym, żebyś był TU, właśnie tu. robił mi herbatę, całował w czoło i mówił, że wszystko będzie dobrze. a nie TU w przenośni. dzisiaj to mi nie wystarcza.
dzisiaj oddałabym każdą dobrą chwilę, każde towarzystwo, każde słowa, myśli i pragnienia za to, byś mógł mnie przytulić.