i gdzieś w głowie słyszę tylko "o, jaka jesteś rozpieprzona."
dziwne, nie?
wszystko jest w porządku.
tylko pozostają trudne do zdefiniowania... uczucia (?) kiedy pomyślę, co może się wydarzyć.
tak, chyba się boję.
wiem, sama stwarzam problemy, jeszcze jest tyle czasu. bzdura. czas jest pojęciem względnym, szczególnie jeśli określa się go za pomocą słowa "tyle".
"tyle" może znaczyć zarówno minuty, godziny i lata. chyba, że "tyleee" jest czymś jeszcze innym.
może dlatego tak dla mnie niezrozumiałym.
może "tylee" jest tym, co na zostało. tylko ile? tydzień, miesiąc, rok, a może całe lata?
nie możemy wiedzieć.
ale dlatego czasem chciałabym móc usłyszeć coś pewnego. coś, co pozwoli uwierzyć, że rzeczywiście przede mną, nami- tyle czasu.
o, jaka jestem rozpieprzona.
potrzebuję emocjonalnych wakacji, psychicznego urlopu.
moje szare komórki odmówiły współpracy, za dużo.
za dużo.
matura, kuźwa. po co to komu?
tak, gadam bzdury. mogę.
i nie chcę więcej podejmować żadnych decyzji, nie chcę mieć wyboru!
decyzje z reguły są złe, a wybory- nietrafione.
studia wylosuję spod poduszki albo zrobię wyliczankę.
bo gdzie nie wyląduję- i tak nie będzie dobrze.
klik na dzisiaj