wszedlem tam i juz wiedzialem ze nikt mnie nie przegoni
nikt nie wejdzie i nie powie "private property-please go down"
wdychalem lakomym wzrokiem przestrzen jak dziecko ostatni kawalek czekolady
bylem na dachu mojego swiata
siedzialem tam sam bez swiadkow, bez wscibskich turystow
przez pare chwil ten pagorek zaledwie w oczach alpinistow byl moj
nic nie musialem, nikt niczego ode mnie nie wymagal
wolnosc w pelnii :)
im wiecej wysilku tym wieksza satysfakcja
im wyzej sie pnie tym wiecej widac ile jest jeszcze do zdobycia.
bo ja bez gor to jak troche woda bez ryby
niby wszystko w porzadku ale na dluzsza mete..
do Aniolow jeszcze 2 miesiace ;)