Siadłam na wygodnej ławie
kiedy słońce zachodziło poza lasy, góry
noc ścieliła łoże na murawie
w blasku wirowały ciemne chmury
Niewidoczne ręce pułap nieba malowały
słońce czerwień, żółcień z pomarańczą
góry lasy promieniami pozłacały
w wietrze czarne chmury z bielą tańczą