Jakieś bardziej adekwatne do poprzedniego postu. Bartosz i scena, która mną wstrząsnęła. Foto B. Maz. wzięte stąd.
Ej, bardzo śmieszne, wiesz? Przegrałam. Nie, żeby bolało. Jestem upokorzona.
Nie będzie Cię? Nie będzie Cię! Nie będzie... niczego już nie będzie?
Spojrzał na mnie, nieposkromiony, lekko się uśmiechnął i zdawać by się nawet mogło, że nawet lekko cmoknął mnie w usta. ' Taka bywa praca, Dziecino, tak jest, Kochanie, tak jest z dorosłymi ludźmi. ' Jak ostry wydźwięk miał ten pieszczotliwy zwrot, nie zdajesz sobie sprawy. A więc to tak, barierę przekroczymy tylko za pomocą fajki pokoju i plastikowej plakietki? Nie wyrosnę nagle z kalafiora, jak na Dziecinę przystało?
A Ty, Kochanie, baw się dzisiaj, śpiewaj i tańcz, a o mnie zapomnij. Zadzwoń potem do mnie i opowiedz, jak się udała impreza. Albo nie, lepiej nie dzwoń, szkoda. Ja pobawię się lalkami, zamknę się w wysokiej wieży i poczekam, jako Twoja lalka, na plastikowego Księcia na plastikowym koniu. A potem żyć będziemy długo i szczęśiwie, w naszym cukierkowym, różowym domku, na półce tak zakurzonej, jak cała ja.