Nic nie znaczącym słowem atakujesz mnie,
chorą zemstą obrzucasz moje ciało,
niemoralne bóle głowy, niemoralne myśli
zostaw mnie, zapomnij adres i tożsamość
poszukaj sobie innego wagarowicza,
nie znaczący, lecz idący przed siebie
bez konkretnych celów i planów
szukający wyjścia z labiryntu,
którym jest życie i płynący czas
Na drodze do wolności, na autostradzie wspomnień
spotykam blade twarze z przeszłości,
widzę rannych żołnierzy i płaczące matki,
czuję strach, złość i radość, które widzę w telewizyjnym show
przyspieszam kroku by zgubić kolejną miłość
buty rozpadły się, robiąc zbyt wiele kilometrów
oczy łzawią, bo widziały zbyt wiele zakrętów życiowych
Przestać iść za mną, doganiasz mnie szybciej niż wiatr
nie rozumiem po co ten pośpiech,
wolę zostać sam, daj mi odpocząć, chcę żyć rytmem mojego marszu
przyspieszam… pozostawiam martwy krajobraz dużym ptakom
idę na spotkanie z nowym ładem, który czeka na mnie
ale droga jest wymagająca, właśnie widzę czerwone światło
czekam na zielone, czekam na szybki start
nie chce zabierać innym szans, więc odstaje na jakiś czas
wezmę tylko jego ramie i buty, popchnij mnie
spadnę na twarz i skończy się ten chaotyczny wyścig
wyścig absolutnych zmian, chwyć moją rękę i pomóż mi wstać
powinienem widzieć niebo, jednak znów widzę pośpiech
jestem bez szans…