Jednak żaden meteoryt nie pierdolnął w tą ziemię i dalej siedzę w ciemnym pokoju, wciąż jest mi zimno.
Chyba nawet jestem rozczarowana, ze to dalej trwa, wciaz wedlug przestarzałych, niesprawdzającvych sie już zasad.
Jedyna zmiana to bicie mojego serca, które jakby ucichło, zaczęło niezauważalnie odmierzac czas dzielący od śmoierci każdym uderzeniem. Dlaczego tak boimy się konca, śmierci, ciemności, samotności, bólu, cierpienia?
Łapiemy sie tego prowizorycznego szczescia i udajemy, że wszystko trwa nadal, żadnego końca swiata nie było, bzdury.
A moze on dawno miał już miejsce? Może dokładamy puste kartki do zakończonej już dawno książki.
Nie pamietam zeszłorocznych świąt, ale chyba nie byly za dobre. Lubie piec i ozdabiać imbirowe ciasteczka *.*
I wkurwiam sie na rodzicow, że kupili żywą choinkę - jestę ekologię.
Life Is Killing Me.
http://www.youtube.com/watch?v=SHyjF0Pbgcg
Użytkownik treadinblackclouds
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.