Jak zwykle, kiedy nie chce mi się uczyć, odgrzebuję starocie z dysku. Wycieczka na Mazury. Rok 2006. Ostatnia klasa gimnazjum.
Mam nadzieję, że współtowarzyszki fotografii nie pogniewają się, za publikację. Serdecznie wszystkie pozdrawiam. I fotografkę, którą, o ile pamięć mnie nie myli - była Ala, też.
Powrót do jakże nieskomplikowanej przeszłości. Miłe do łatwego powroty. Żelki, bezsenne noce, gitary, śpiewy, trampki - zielone. Było, minęło.
Sesja nadal trwa. W najlepsze.
Brak czasu, snu i chcenia. Poza tym wszystko jest na swoim miejscu. Należycie.
W te wakacje nie licząc podręczników akademickich, ustawy o gospodarce nieruchomościami i paroma innymi prawniczymi lekturkami, przeczytałam JEDNĄ książkę. To chyba naprawdę znaczy, że się starzeję.
W drodze do Poznania słyszałam chyba z trzy razy. Eska rock - polecam;]
I mój faworyt. Dobrze wie już, że my się nie dzieli przez trzy. Nie pytaj, czy jej fajnie.
Z pozdrowieniami dla biorących udział w kampanii wrześniowej ;]