dopiero rozumiem co niezdarnie próbowałeś mi wytłumaczyć. to co powierzchownie odrzuciłam,
samą mnie teraz uderza dwukrotnie i w nikim nie ma dla mnie zrozumienia. to taka drobna złośliwość. nie przyjdzie ci pojąć w porę, a pora jest wtedy, dopóki samemu wolnym jesteś od tej kary. nie wiem właściwie co mogłabym i powinnam, bo w życiu nie ma miejsca na powroty. mogę się tylko nad nami rozczulić i szukać w sobie tej iskry. to chyba znaczy miłość; rozpoznasz kiedy ją przegapisz.
w obliczu tego czym jest ta słabość? wszystko gdzieś nagle odpływa
chociaż świat znowu wchodzi w ramy.
przysięgam
mogłabym się rozpłakać
bo nie chcę umierać bez Ciebie