Czasami po prostu trzeba być tylko dobrze pierdolniętym w łeb. Podobno wtedy jest łatwiej. Nie tylko znosić innych ludzi, ale też samego siebie. Podchodzić do wszystkiego z dystansem, pamiętać o własnych zasadach i o tym, że czasami nie warto.
Wszystko może się szybko skończyć. Szczególnie to co dobre.
Niektórych rzeczy nie warto sobie uświadamiać, lepiej żyć w niewiedzy. Zdrowiej, prościej, lżej.
Prawda jest taka, że w przypadku bezsilności pomocy szukamy nawet tam, gdzie nie spodziewamy się jej dostać. Nadzieja przecież umiera ostatnia.
Nie doceniamy tego co mamy, a przecież wszystko to z czym żyjemy jest dobre. Wciąż prowadzi nas do szczęścia.
Patrzyłam jak gaśnie mała iskierka, jedna z największych pociech w życiu. Do momentu, aż odeszła nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak niezbędnym elementem była w moim życiu. Mała, niczemu winna istotka, którą do dziś szukam w zasięgu wzroku dobrze wiedząc, że jej nie znajdę.
" Wszystko będzie dobrze" - bzdura, którą sama zaczęłam praktykować.
Bo przecież nadzieja umiera ostatnia.
Dobranoc.