Ja już nie wiem co jeszcze mam zrobić, żeby słońce zechciało zerknąć z za tej chmury.
Próbowałam dobrej motywacji - na cycki ale chyba się nie skusi.
Dupa.
Dziwne to jest - mogę wpierdalać ile zechce a wciąż chudnę.
waga pokazuje mi teraz jakoś 40,5kg
Ale chujowo się czuję.
Nienawidzę mężczyzn.
Nienawidzę jednego z nich.
Paradoks - nienawidzę za to że wciąż kocham.
A wiem, że jest chujem.
Brakuje mi tych emocji, jakie odczuwałam będąc z nim.
Poczucia wartości, bezpieczeństwa, spokoju...
Odkąd z nim nie jestem ani razu nie czułam radości płynącej z serca..
Owszem, ciesze się, uśmiecham, śmieje.. ale jest to wszystko powierzchowne.
Wczoraj po długiej przerwie znów nie mogłam się powstrzymać i zwróciłam wszystko, co zjadłam.
Męczy mnie to, że nie jestem chuda.
Lubię czuć sterczące kości...