Święta upłynęły strasznie szybko pod znakiem wielkiego obżarstwa (cóż, jakby można było spodziewać się czegoś innego). Było też kucharzenie, sprzątanie, pracowanie, spożywanie napojów wyskokowych i nadrabianie zaległości w życiu towarzyskim (ściskam Cię mocno, Agatko!). Generalnie przemiły czas, tylko w domu niestety mało przebywałam, co odbiło się lekką nerwówką ze strony Rodziców, ale jak tu wszystko pogodzić? Czasami chciałabym się rozdwoić. Teraz już Olsztyn. Irytacja i nerwy sięgają zenitu zwłaszcza, gdy starasz się i dajesz z siebie wszystko, a kończy się klęską, ale trudno. Dam radę.