Doszły mnie dzisiaj słuchy, jakoby moja młodsza, ciesząca się raczej niepochlebną opinią, siostra
założyła bloga. Od małego przyzwyczajony byłem do tego, że Marta lubiła naśladować mnie
w tym, co robię (np. ostatnio z szyderczym uśmieszkiem oznajmiła mi w kościele, że wybiera
się do tej samej szkoły średniej co ja), toteż informacja ta nie wzbudziła we mnie pozytywnych emocji.
Wieczorem postanowiłem z czystej ciekawości rzucić okiem na jej wypociny.
Z uśmiechem szaleńca do kuchni po popcorn pognałem, browara już w ręku trzymałem,
będąc przygotowanym na komedię stulecia, momentalnie nie lada zaskoczenia doznałem.
Chodzi o adres bloga, a konkretnie o domenę, pod którą się prezentuje. Nie jest to bowiem
photoblog, po kropce nie stoi również żaden "blogspot", czy "blox". Po kropce widnieje wordpress.
Cholera, myślę sobie, czyżby wkład Jakimiuczkowej? Takie małe, a już z tak zaawansowanym systemem
zarządzania treścią obcują? Godne podziwu, przyznać to muszę. Z ciężkim, wierzcie mi, sercem, ale jednak.
Piwo poszło w odstawkę, ale popcorn sobie jeszcze zostawiłem.
Spokojnie, to tylko adres, mówię, jeszcze się będę śmiał.
Niestety, gdy tylko ładowanie strony dobiegło końca, zdałem sobię sprawę, że na próźno
doszukiwać się komedii w blogu z tak stylową, minimalistyczną i genialną w swej prostocie szatą graficzną.
500px szerokości, jednolicie białe tło i czcionka szeryfowa - jak na 15-letnią gówniarę to nie jest źle.
Forma na plus, ale to tylko połowa sukcesu. Pozostaje jeszcze treść. Z jęzorem na wierzchu
zabrałem się za powierzchowne przeglądanie wybranych fragmentów z każdej notki zwracając przy tym
uwagę w pierwszej kolejności na m. in. poprawność językową, czy przestrzeganie zasad interpunkcji.
Również i na tym polu nie miałem tej rozwydrzonej dziewusze nic do zarzucenia. Skubana.
Mało tego, tekst dało się nawet przełknąć. Nie żebym miał to codziennie czytać
unosząc się z zachwytu, ale również nie było najgorzej.
Ostatecznie popcornu również sobie odmówiłem. Nastawiłem się ogromne pośmiewisko,
a zamiast tego znowu się na siostrzyczce zawiodłem. Żadna nowość.
Next time.