Deszcz rozbija, o tafle szyby niespokojne krople
Pale fajke za fajką, choć to niepodobne do mnie
W ogóle od dawna nie dbam już o wielkość źrenic
Przez to że rzeczywistość jest tak ciężko zmienić
Wciąż liczę na to że troski znikną od tak
Chyba za często bywam zbyt zimny
Choć podobno mam coś czego nie ma nikt inny
Nie piszę o miłości, bo ciągle się z nią mijam
Mimo iż znam ją z autopsji była tylko krótką chwilą
Przez to piję więcej
Nie chowam łez już, bo znów dziś to boli
Nie boję się już śmierci, widziałem z bliska śmierć.
It's been a long day, without you my friend