- Z jakich używek korzystasz na codzień ?
- Alkohol.
- Codziennie ?
- Tak.
- O której zaczynasz pic ?
- Po obudzeniu.
Zapisuje to.
- Ile pijasz dziennie ?
- Ile się da.
- To znaczy ile ?
- Tyle, żebym wyglądał tak jak teraz.
Spogląda na mnie. Zapisuje to.
- Czy bierzesz coś jeszcze ?
- Kokainę.
- Jak często ?
- Codziennie.
Zapisuje to
- W jakiej postaci ?
- Ostatnio crack, ale przez wiele lat w każdej dostępnej.
- Coś jeszcze ?
- Prochy, kwas, metaamfetaminę, grzybki, PCP i klej.
Zapisuje to
- Jak często ?
- Kiedy tylko mam.
- Jak często ?
- Parę razy w tygodniu.
Zapisuje to. Podchodzi i wyciąga stetoskop
- Jak się czujesz?
- Fatalnie.
- W jakim sensie ?
- W każdym sensie.
- Na chwilę Ci zostawię, ale wrócę.
Patrzę w ścianę.
- Musimy Cię uważnie obserwowac i pewnie będziemy musieli podac Ci leki odtruwające.
Widzę cień i wygląda, jakby się poruszał, ale nie jestem pewien.
- W tej chwili nic Ci nie jest, ale chyba zaczniesz coś odczuwac.
Widzę kolejny. Nienawidzę tego.
- Jeżeli będziesz mnie potrzebował, wezwij mnie.
Nienawidzę tego.
Wstaje, uśmiecha się i odstawia krzesło, wychodzi. Zdejmuję buty i wchodzę pod kołdrę, zamykam oczy i zasypiam. Budzę się, zaczynam się trzasc i zwijam się w kłębek, zaciskam pięści. Pod ścieka mi po torsie, nogach, rękach. Kłuje mnie w twarz. Podnoszę się i słyszę czyjś jęk. W kącie widzę robala, ale wiem, że go tam nie ma. Ściany zamykają się i rozszerzają zamykają i rozszerzają i słyszę je. Zatykam uszy, ale to nie wystarcza. Wstaję. Rozglądam ię. Nic nie wiem. Gdzie jestem, dlaczego, co się stało, jak uciec. Jakie jet moje imię, moje życie. Zwijam się w kłębek na podłodze i miażdżą mnie obrazy i dżwięki. Rzeczy, których nigdy nie widziałem ani nie słyszałem, ani nie wiedziałem, że istanieją. Nadchodzą z sufitu, okna, drzwi, biurka, krzesła, łóżka, szafy. Nadchodzą z pierdolonej szafy. Mroczne cienie i jaskrawe światła, przebłyski niebieskiego, żółtego i czerwieni tak intensywnej jak czerwień mojej krwi. Zbliżają się do mnie i wrzeszczą na mnie i nie wiem, czym są, ale wiem, że sprzyjają robalom. Wrzeszczą na mnie.
Zaczynam się trząść . Trząść trząść trząść. Całe moje ciało się trzęsie i moje serce dygocze i widzę, jak wali mi w piersi, i pocę się i kłuje. Robale wpełzają na moją skóre i zaczynają mnie gryzc i próbuję je zabic. Szarpię skórę, wyrywam włosy, zaczynam sie gryzc. Nie mam zębów i gryzę się i są cienie i jaskrawe światła i przebłyski i wrzaski i robale robale robale. Już po mnie. Już kurwa po mnie.
Krzyczę.
Wraca pielęgniarka, wzywa pomoc i przychodzą mężczyźni w bieli, kładą mnie na łózko i przytrzymują. Próbuję zabic robale, ale nie mogę się ruszyc, więc żyją. We mnie. Na mnie. Czuję steteskop i opaskę, wbijają mi igłę w ramię i przytrzymują mnie.
Ciemność mnie oślepia.
Nie ma mnie.