Bycie meteopatą.
Jednak to też może być usprawiedliwieniem.
Równie dobrym jak bycie blondynką czy maturzystką.
I nagle świat staje się...
Chwila.
Świat nigdy nie staje się łatwiejszy.
Gdyby tak było,
nie byłoby ciekawie.
A ciekawie jest.
Szczególnie, kiedy nagle wszystko remontują,
odwołują wszystkie pociągi
i trzeba godzinę czekać na peronie.
Kiedy benzyny brakuje
albo nie opłaca się jechać samemu.
Ale wyzwanie trzeba podjąć.
Choćby kosztem matury,
bo i tak bym się nie uczyła i tak.
24 dni do polskiego.
W sumie to nie jest tak mało.
Jest szansa, że sie zdąży jeszcze wszystko zrobić.
Nuty są wszędzie.
Geografia jest wszędzie.
Seriale są wszędzie.
Katalogi są wszędzie.
Torebki są wszędzie.
A w tym wszystkim jest pewna hierarchia,
pewien porządek, ład.
No właśnie.
Niby to wszystko jest wszędzie,
ale wiadomo, gdzie co jest.
I wcale nie ma takiego chaosu.
Chaos dzieje się wtedy,
kiedy jedna rzecz za bardzo wysuwa się na plan pierwszy.
A są tygodnie,
kiedy wysuwa się nie to,
co trzeba.
A potem tygodnie,
kiedy się tego żałuje.
I mało brakuje a...
Meteopatia.
Wytłumaczenie na wszystko.
Znowu.
Tak mnie naszło.
Skojarzenie z Madagaskarem.
Chęć Utopii?
Może.
Albo nie.
Zbyt łatwo by było.
Dobrze jest jak jest.
Do zobaczenia jutro w Chorzowie,
potem w Tychach.
Całe życie w biegu.
Z dnia na dzień plany związane z innym miastem.
Podbijamy Śląsk!
Tylko czy to aby na pewno dobra decyzja?
I znowu skojarzenie.
Teraz z operkami.
Zdarza się.
Tęsknota,
ale i przyzwolenie.
Wszystko jest możliwe.
Imagine is possible.
I nagle motywy są we wszystkim.
Pewna dwuznaczność języka również.
Pun of words.