https://www.youtube.com/watch?v=Nh8CY7V0JPs
Zbudziłam Dereka. Teraz jego kolej na wartę. Naszym ostatnim wspólnym wrogiem została Peetolina trybutka z siódemki. Położyłam się w jego wygrzanym śpiworze, który był tak naprawdę moim. Irmina spała w swoim, a Messali dostał się śpiwór po Cyntii. Dla czterech osób taka liczba śpiworów była idealna, bo jedno zawsze musiało czuwać, a trudniej się czuwa będąc otulonym czymś miłym. Noce nie były przeraźliwie chłodne, więc nie rozpalaliśmy ogniska. Po co kusić Peetolinę. Zamknęłam oczy, ale Morfeusz nie chciał wziąć mnie w objęcia.
Świst przeciął powietrze. Nie było żadnych zwierząt. Nie było żadnych organizmów żywych prócz nas trybutów. Zerwałam się, dobywając noża. Ciemność była obezwładniająca. Znowu świst. Derek zawył z bólu.
To Peetolina!!! wrzasnęłam i błyskawicznie wyskoczyłam ze śpiwora.
Krzyk rannego kompana nadal unosił się w powietrzu. Dwa świsty oznaczały, że Peetolina była już bezbronna. Najprawdopodobniej. Rzuciłam nożem na oślep tam, gdzie poruszały się krzaki. Syknięcie. Pobiegłam w tamta stronę. Dziewczyna uciekała. Słyszałam to wyraźnie. Jak na komendę zaczęło się rozwidniać. Teraz dokładnie widziałam umykającą sylwetkę. Zaatakowałam ponownie, lecz chybiłam o włos. Rzuciłam się w pogoń. Spróbowałam jeszcze raz. Tym razem upadła. Rozległy się dwa wystrzały. Peetolina i Derek jednocześnie dokonali żywota.
Inni zdjęcia: 1461 akcentova;) virgo123;) virgo123;) virgo123;) virgo123:) dorcia2700Ja pati991gdJa pati991gd... sweeeeeetttJa pati991gd