Tyaaa dobre określenie, gra pozorów.
Jakoś w mojej pamięci święta wywierałe lepsze wrażenie. Teraz to takie...bez magii. Coś na co się czeka, a gdy następuje jest jakieś nijakie Kiedyś sprawiało mi przyjemnośc dostanie plastikowego konika i przez to cieszyłam się jak głupia, ciekawe kiedy to było.
Wkurza mnie to.
Zwykły, prosty przykład, będąc z psem i słysząc z jakiegos domu "Debilu! Nie mówiłam, żebyś nie włączał kaloryfera! Spróbuj jeszcze raz to zrobić! (Blablabla)" Khee, kaloryfer jest tak cholernie ważny, że warto się o niego pokłócić i popsuć sobie nastrój. Zresztą, tak jest ze wszystkim: sprzątaniem, strojniem, a nawet kupowaniem prezentów.
Wszystko musi być 'poukładane'. Nawet głupi pokój, bo przecież jak wpadną goście to musi być pięknie ^^'' Czy święta nie powinny być rodzinne? A zwalają się ludzie, z których przynajmniej jednej nie trawię (ba...można nawet stwierdzić, że nienawidzę) <!@#$%^&*>.
Przynajmniej nasza 1. klasowa Wigilia sie udała było naprawę miło. Chociaż późniejsze wydarzenia trochę to zepsuły
Zresztą nieważne. Ogółem muszę zdobyć zdjęcia z niej, bo pewnie są świetne xP Jedyne zdjęcie jakie mam to , to tutaj. Dzięki Jundze
Tym miłym akcentem kończę i zabieram sie do roboty