Kocham siebie. Tak, szczególnie, kiedy układam kolejny raz
plan zajadając się przy tym naleśnikiem z bitą śmietaną.
Wcześniej oczywiście nie pożałowałam sobie serka, batona i płatków czekoladowych z tłustym mlekiem.
Od kilku dni też słabo ćwiczę, jedynie kilkaset brzuszków co jakis czas.
I byłoby dobrze, gdyby tłuszcz nie zasłaniał mięśni, bo wiem, że już tam są.
Brawo krowo!
Tak czy inaczej rozpisałam sobie pierwszy tydzień lutego.
Znowu, kolejny początek.
Same gotowane i świeże warzywa, plus czarna kawa, zielona herbata i woda.
Jutro herbatka przeczyszczająca żeby dobrze zacząć.
Po podliczeniu od jutra do soboty około 807 kcal, zero słodkiego, oprócz słodziutkiej gruszki we wtorek.
Do tego ćwiczenia: Mel B Pośladki, ABS i 10 minut brzuch, a jeżeli nie bedę miałą czasu albo siły w któryś dzień to minimum 500 brzuszków.
Rano stanę na wagę. Kolejny raz za 2 tygodnie, mierzenie tak samo.
Przyszły tydzien pod względem jedzenia planuję podobnie, dodając czasami trochę owoców i jakiś nabiał.
Najbardziej się boję słodyczy..
No to START.
EDIT: waga 47,8 / 168-9
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24