Niby tacy jesteśmy wszyscy niezależni. A jednak wszyscy nawzajem na siebie wpływamy. Zarażamy się podejściem do życia, przejmujemy sie swoimi problemami, obgadujemy znajomych, dyskutujemy o telenowelach, facetach, szarej rzeczywistości i niepewnej przyszłości.
Twoje środowisko nie zalezy od wieku Twoich znajomych, tylko od ich życia. Rozmowy o braniu kredytu na dom, czy miłości w telenoweli ?
To definiuje dorosłość.
Człowiek nigdy nie jest wolny.
I jeszcze sie kurwa lubi uzależniać od innych.
To przykre kiedy wisi nad Tobą groźba spotkania, chcesz, a nie chcesz. Nie chcesz, a powienieneś, w końcu tyle sie nie widzieliśmy, w końcu co tam u ciebie, co tam u mnie, dawno nie słuchaliśmy swoich narzekań, dawno nie widzieliśmy naszych smutnych uśmiechów.
Ale bycie samemu też złe.
A bycie między młotem, a kowadłem jeszcze gorsze.
A bycie w jakichś chorych relacjach ? Niedefiniowalnych ? Zmiennych bardziej niż humorki baby na hormonach ?
Uciąć ? Nie uciąć ? Zakończyć ? Czy ciągnąć, bo czasem jest fajnie ? Ale czasem nie fajnie, bo za dużo myślisz, za bardzo kombinujesz, w końcu i tak dzieje sie co chce, a raczej nie to co przewidzisz.
Mam wrażenie, że tym światem rządzi chaos i wiele, wiele przypadków. Tylko jakimś cudem to sie wszystko w miare trzyma kupy.
Być mądrym i odpowiedzialnym i rozmawiać o kredytach ?
Czy łudzić sie, że przyeżyjesz przygodę, która da Ci doświadczenie i przy okazji porozmawiać o nowych butach bohaterki serialu ?
A przy okazji zaliczyć studia, zrobić prawko, pójść na impreze, pomalować paznokcie, doradzić znajomym, wyśmiać frajerów i troche przytyć, bo w końcu zima idzie...
Użytkownik torttex
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.