Siedzę przed tym ekranem już bitą godzinę i zastanawiam się co tu do Ciebie namazać, choć mam świadomość tego, że nigdy tego nie przeczytasz. Przepraszam to za mało. O wiele za mało. "przepraszam" to tylko słowo, ja jestem winna Ci o wiele więcej. Wiem, cholera, wiem, że byłam okropną przyjaciółką. Zaniedbałam nas. Rozmowy z Tobą. Śmianie się z błahostek. Błądzenie z Tobą w każdym zaułku tego brudnego miasta. Powiedziałaś mi kiedyś, że docenia się po stracie. Wyśmiałam Cię, bo miałam wrażenie, że jeśli ktoś jest dla nas ważny to zadbamy o to, aby był z nami zawsze. Miałaś racje. Zawsze masz racje. Od 3 lat, od kiedy Cię znam zawsze miałaś tą pieprzoną racje.
Zawsze mówiłaś mi prawdę, radziłaś kiedy trzeba- nigdy nie słuchałam. Robiłam co chcę, a potem płakałam do słuchawki, że jestem skończoną idiotką. Nie wiem, jak mam Cię przeprosić. Naprawdę nie wiem. Jedyne co mogę teraz powiedzieć-nie zapomnij o mnie, jak ja nie zapomnę o Tobie.