Mijasz mnie. Już nawet nie dotykasz, nie mówisz dzień dobry, nie pojawiasz sie, nie przypominasz. Dni nie blakną, są takie jak zwykle. Rano sie wstaje, myśli się trochę, pije kawę, ludzi sie mija. Czasem gdzieś zerka, przystaje sie i znow idzie bo po cóż stać tak bez celu. Czasem sie rozmawia, słucha melodii pośpiechow ludzkich. One bedą i za lat dwadzieścia, jednak to juz nie ten sam mikrokosmos. Zmierzchy nie te, wschody słońca inne będą, moje dłonie nieco starsze, dusza trochę spokojniejsza, moze za te lat dwadzieścia. A dziś? Dziś coś Ci nabazgrole, może coś wymyślę, może coś namacham na ten niesmak. Może kiedyś Ty pomyślisz, że żal. Że żal mnie tak samą tu było zostawiać. Może krzyczysz dziś wróć, może teraz, do kogoś innego.