Opowieść o szczęściu:Nie żyje ono w bogactwie świata, w złotych monetach i koronach, nie chodzi po czerwonym dywanie, nikt jej nie szuka tam gdzie trzeba choć poszukuje ją każdy, każdy na swój własny, niepowtarzalny sposób. Często wyklinana, porzucana. I choć sama szuka milionów, jest niezauważana przez nikogo, odchodzi tylnim wyjściem, znów kroczy ścieżkami życia, tam gdzie jeszcze nikt nie postawił nogi, tam gdzie trudno dotrzeć, tam gdzie nikomu nie udało się znaleźć bo za dużo zachodu. Tak często podpowiada nam najprostsze wyjścia, a my i tak szukamy głębiej i w końcu w tłoku myśli gubili mały, niepozorny ślad. A ona tak nie pozornie wraca z największym skarbem w naszym życiu, w sobie zawiera wszystko choć ludzie nie dostrzegają w niej nic. Słuchaj, ona szepce, jest we wszystkim, szumie liści, wietrze, chmurach, słońcu w gorący dzień i księżycu w przejrzystą noc, wystarczy słuchać, wystarczy... Ludzie tak często mylą ją z najróżniejszymi rzeczami, złymi rzeczami skrzętnie zamaskowanymi w pięknych, ale jakże zdradliwych przedmiotach, zauroczeni ich blaskiem, błądzą, wchodząc na autostradę dusz, drepcząc razem z innymi małe wskazówki szczęścia, teraz liczy się tylko by szybciej do celu, by coraz to prostsza droga do niego nas wiozła. Bez wybojów i niespodziewanych zakrętów, bo tak prościej. Zapominamy o tym co naprawdę ważne, co naprawdę chwialiśmy osiągnąć, zapominamy o najprostszym ,,dziękuję" i najszczerszym ,,przepraszam", usprawiedliwiając się marnymi dowodami i najmniejszymi przewinieniami osoby, którą tak bardzo zraniliśmy. Mówimy, że kochamy, czujemy, żyjemy, lecz jak?! Kochamy tylko na swój wygodny dla nas sposób, mówiąc, że tak łatwiej bo do wyrzeczeń nie jesteśmy zdolni, czujemy, lecz tylko głupią satysfakcję z upadku drugiej osoby, czujemy coś co nazywamy ,,szczęściem" lecz to przecież podłość ukryta pod naszym nieczułym sercem. Żyjemy, ale tylko wtedy kiedy przystajemy w biegu na kanapie, przed następnym spotkaniem, goniąc zapominamy o wszystkim, rodzinie, miłości, prawdziwym szczęściu... I nie rozumiem dlaczego tak wielu ludzi zdaje sobie dopiero z tego sprawę gdy już nie dużo słyszą, laska pomaga im chodzi, oczy ledwie widzą, a oni ze smutkiem wspominają chwile, w których odwracali się do szczęścia plecami mówiąc, że teraz nie ten czas, że jeszcze nie teraz, że... Teraz dopiero zbaczają z wielkiej autostrady dusz, przy tym wyśmiewani przez miliony głupich ludzi, znów kracząc krętą ścieżką szukają szczęścia, ale wtedy śmierć mówi ,,za późno"...Nie chce by tak wyglądało moje życie, chcę by było pełne magii, zaklętych w mej głowie, wspomnień, by czasu nie starczyło by je opowiedzieć. Chwil, które dały mi więcej szczęścia niż największe bogactwo, takie szczęście możemy znaleźć tylko w drugim człowieku, osobie, która nas kocha i jest w stanie zrobić dla nas wszystko. Chce książek, które pokażą mi inny świat, świat szczęścia, ludzi, który zabiorą w inny wymiar, szeptów, które będą szeptać miliony, szeptów szczęścia. I dla tego wspinam się na gorzką górę szczęścia, bo mimo, że przed nią spotka mnie wiele nieszczęść, wyrzeczeń, bólu, krzyku i łez, to kiedy wreszcie wepnę się na nią otuli mnie lekki wiatr i poczuje we włosach zimny powiew szczęścia.Bo zastanów się co powiesz sobie na końcu swej ścieżki życia, gdy staniesz ze śmiercią twarzą w twarz, czy poczujesz szczęście czy smutek?
Dobra, dawno tak dużo nie pisałam. Może i dobrze?! Ale sama tak pomyślałam..nie wiem. Może i to głupie, ale to co ja czuje z serca powiedziane na flb napisane, albo spisane jak kto woli... /kliku/
Jestem z Michałem...nocuje u niego...nie wiem . Ale Kamil to już przeszłość...nie eirm...ale kocham teraz PRAWDZIWIE, a nie tak "jak mi wygodnie" jak dotychczas!