Do pracy jadę autem.
Wychodzę z niej o 10, bo jadę na badanie wzroku,
Szlag, nie pomyślałam, że będę musiała gdzieś zaparkować.
W okolicy brak jakichkolwiek miejsc.
Szlag.
Jadę powoli, zastanawiając się, gdzie by tu zaparkować,
Gdy nagle orientuję się, że typ za mną strasznie się bulwersuje
Moją powolną jazdą.
Przyspieszam i w ostatniej chwili zauważam sygnalizator świetlny.
Hamuję.
Uff, udało się.
Dobra, pierwsza, druga, niech będzie trzecia w prawo.,
Potem w lewo i znów w prawo, jeszcze raz w lewo.
Rany, gdzie ja jestem?
Rozglądam się. Same wille.
Trzeba by postawić moje biedne auto przed jakimś domem
i nieco popsuć mu wizerunek.
Dobra, zrobione.
Robię jeszcze zdjęcie telefonem ulicy, na której jestem.
Muszę tu przecież jakoś potem trafić.
Po badaniu postanawiam wstąpić do apteki.
Nie ma co uciekać od prawdy, trzeba się z tym w końcu zmierzyć.
Pani farmaceutka dziwnie na mnie patrzy.
Dopiero, kiedy wychodzę, sprawdzam, która jest godzina.
11:40.
No tak, godziny dla seniorów.
Zapomniałam.
Wracam do auta i oddzwaniam do kumpla z pracy,
Ale nie odbiera.
Pieprzyć to.
Wracam do pracy, którą umila mi korespondencja z L.
Budzi we mnie dawno zapomniane pragnienia.
Ale kontrola, wszystko pod kontrolą,
Muszę mieć wszystko pod kontrolą.
A. Koniecznie chce zabrać mnie na randkę i martwi się,
Że nie może zabrać mnie do tej najdroższej restauracji.
Proponuję mu niskobudżetową kawę na Orlenie.
Mhm, byłoby bosko, gdyby nie to, że ma Toyotę.
Kończę pracę wcześniej, bo mam jeszcze wizytę u dentysty.
Wracam przez Królowej Jadwigi i
Serio, Poznań wygląda jak jakieś wymarłe miasto.
Pamiętam czasy, kiedy cała ulica stała, bo wszyscy pchali się na RR.
A teraz
K.rwa, jestem jedynym samochodem na światłach.
Dobrze, że na lewym pasie ustawia się jakieś stare e36,
Przynajmniej sobie na coś popatrzę.
E36 rusza i wjeżdża bez kierunkowskazu przede mnie.
Wzruszam tylko ramionami.
Po chwili widzę, jak jakiś suv bez najmniejszych skrupułów
zajeżdża drogę bmw.
Brawo, brawo.
Uśmiecham się.
Karma wraca, a nie mówiłam?
Nie mogę jakoś wysiedzieć u dentysty.
Lubię mojego dentystę, bo uprzedza mnie o każdym swoim ruchu.
Kontrola.
Wszystko pod kontrolą, ale moje ciało się jakoś buntuje.
Muszę pomyśleć o czymś przyjemnym,
Więc myślę o kut.asie.
Kut.asy są zaj.ebiste.
Pomaga.
Pod domem podrywa mnie jakiś koleś,
A potem jedziemy razem windą.
Dzięki bogu, mieszka sporo niżej niż ja.
Ale miło, że przepuścił mnie w drzwiach.
Wieczorem oglądam fragment z wyborów Miss Warszawy
I dawno się tak nie ubawiłam.
Serio, muszę poszukać powtórki tego programu.
Urodziny.
Dziś urodziny miałby mój brat.
Jutro urodziny kierownika projektu, a w piątek P.
Jest mi smutno,
Po prostu smutno.
https://youtu.be/g5Z9yGJMjO0