photoblog.pl
Załóż konto

(odpowiedź dla abyaby999)

Cześć :)

Z tym rowerem to wiesz- mam do niego sentyment. Jeśli mam być szczera, bardziej płakałabym, gdyby ukradli mi rower, niż gdyby ukradziono mi auto. Kiedy pewniej letniej soboty obudziłam się i na facebooku znalazłam informację, że spod bloku, w którym mieszkam, skradziono rower, wyrzuciłam mojego zaspanego faceta z łóżka tylko po to, żeby sprawdził, czy mój jeszcze jest.
No dobra, tak naprawdę, to po to, żeby nie ważył się wracać z informacją, ze jednak tam go nie ma.
Gdyby było inaczej, a zatem, gdyby powiedział, że go nie ma, byłaby to kolejna smutna informacja usłyszana od niego. Taki aspekt psychologiczny. Facet będzie kojarzył się z czymś przykrym.
Wiem, zagranie poniżej pasa, ale cóż, życie.
Mój rower był na miejscu.
Może dlatego, że nie kosztował pięć tysięcy, jak tamten, którego ukradli, tylko wybrałam najtańszy, a poza tym zdążyła pojawić się już na nim rdza w końcu przeżywa wszystkie pory roku i opady atmosferyczne bez żadnej ochrony.
Lubię mój rower.
Kupiłam go na samym początku związku z obecnym facetem. No cóż, a więc parę dobrych lat temu.
Jazda na rowerze daje mi poczucie wolności, znacznie większe niż jazda autem.
Kiedyś lubiłam jeździć na rowerze, bo uwielbiałam testować reakcje i zachowania kierowców aut.
Serio, spotkać można takich, którzy albo wyprzedzać nie potrafią i jadą za mną, dopóki pas do przeciwnej jazdy nie będzie całkowicie pusty, albo jeśli już wyprzedzają nie wiedzą, ile to metr, a tyle minimalnie wynosi odstęp, jaki muszą zachować podczas manewru. Ci drudzy to najczęściej faceci. Hmmm, niezbyt głęboki wniosek, ale skoro nie wiedzą, ile to metr, jak mogą oszacować wielkość swojego k.tasa? Nie dziwię się, że mierzą. Gdybym była facetem, mierzyłabym jak poj.ebana.
Ale ja nie o tym.
Rower, tak, no bo, historia była taka: i mi, i panu w q8 się spieszyło. Ja się spieszyłam, bo wyszłam z pracy o 15:40 (skandal, kończyć pracę tak późno w piątek!),a panu w audi się spieszyło, bo ma audi, a audi i 50km/h w terenie zabudowanym się raczej wykluczają. Poza tym, no dobra, chciałam być grzeczna i chciałam przeprowadzić rower, zamiast wyjechać mu przed maskę. Na pewno by wtedy pomyślał: To jest przejście dla pieszych. Tutaj rower się przeprowadza!, a ja hmm no bardzo nie chciałam, żeby tak pomyślał. Zlazłam zatem z roweru, czekając na reakcję pana w q8, i no nie wiem, bardzo możliwe, że bardzo chciałam przejść przez to przejście, a pan w q8, bardzo chciał przez nie przejechać bez zatrzymywania się. Myślę, że oboje nie mogliśmy się zdecydować. On, czy przyspieszyć, czy zwolnić, a ja czy wpakować się na to przejście po chamsku, czy jednak nie. Efekt był taki, że rower mi się przewrócił, a zanim go pozbierałam, minęło tyle czasu, że chyba oboje z panem z audi mamy nauczkę. On, żeby zwalniać przed przejściami dla pieszych, a ja, żeby bardziej uważać na swój rower.
Chociaż tak naprawdę cała historia ma swój początek jeszcze w biedrze, bo przed panem z whisky i wódką, stała para staruszków. Ale takich staruszków, co się ledwie skóry trzymali. No i chyba zgrzeszyłam (no dobra, na pewno), bo pomyślałam sobie, że nie powinno ich tam być.
Bo nie powinno. Są podobno jakieś godziny dla seniorów?
Ale nie. Ja musiałam stać w kolejce za nimi i za typem, który wcale nie był w moim typie, chcąc kupić jednego kwiatka, bo oni nie mogli przyjść wcześniej. W sensie ci staruszkowie.
I tak sobie myślę, że karma wraca, bo rower przewrócił mi się paręset metrów dalej.
Dobra, następnym razem, żeby zrekompensować swój ogromny grzech, przepuszczę kogoś w kolejce, niech stracę.
Rower żyje.
Ja niestety też ;)
Dodane 26 PAŹDZIERNIKA 2020 ze strony mobilnej
116
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika toomnie.