photoblog.pl
Załóż konto

Nic nie daje mi radości.
Czuję, że umieram, albo że już umarłam.
Przestaję racjonalnie mysleć i cokolwiek rozumieć.
Mam już wy.ebane na wszystko.
Nawet nie tyle wy.ebane, co jest mi to wszystko obojetne.

Szefuńcio już kolejny raz jest na kwarantannie.
Coś czuję, że do trzech razy sztuka i w końcu
będzie miał COVIDa, ale mało mnie to interesuje.
Nic mnie nie interesuje.
Od tygodnia nie zrobiłam w pracy nic.
Nic.
Patrzę tylko tępo w monitor.
Serio, dziwię się Szefuńciowi, że jeszcze mnie nie wywalił.
Aaaa, no, tak.
Przecież on mnie nigdy nie zwolni.

Chcę po pracy jechać odebrać zamówiony pas do pończoch,
ale jakoś tak nie jestem w nastroju.
Pojadę jutro przed pracą i najwyżej się spóźnię.
Po pracy pewnie pojadę na cmentarz.
Mechanik powiedział, żebym nie jeździła tym autem
więcej niż 110 km/h.
Chyba zartujesz, odparłam tylko.
Ten samochód może w każdej chwili się rozpaść - próbował
mnie przekonać.
Nie ma czasu, żeby zdiagnozować, co tym razem nawaliło,
więc prosi mnie o zachowanie rozsądku i wolną jazdę.
Ehe, ja i wolna jazda.
To było kiedyś, gdy się bałam.
Teraz się nie boję.
Ostatnie parę tygodni i tak jest proszeniem o śmierć.
Mechanik jest co najmniej przerażony.
Ale wiesz, że nie przeżyjesz?, upewnia się tylko.
120 jest zabójcze dla tego auta, a przy 140 umierasz.
No i fajnie - odpowiadam. - Co prawda wolałabym umrzeć
w jakimś fajniejszym aucie, ale cóż, nie chcesz mi sprzedać
volvo.
Bo zabiłabyś się w pierwszej godzinie.
To prawda, ale nie mówię mu tego.
Pózniej opowiada mi o rozwalonej insygni.
Ale kto kupuje turbo, rany - nie mogę uwierzyć. Nigdy nie kupiłabym
insygni, a już tym bardziej turbo.

Volvo było moją nadzieją.
Ale jest czeteroosobowe i trzydrzwiowe - mówi S. - Będziesz miała problem, jak będziesz miała dziecko.
Patrzę na niego jak na idiotę.
Nie będę miała dzieci - odpowiadam tylko, bo co więcej mogłabym powiedzieć?
S. pewnie dałby się namówić, żeby sprzedać mi auto, ale mój mechanik skutecznie go powstrzymuje.
Szlag.

Wszystko mi jedno, nie ma w moim zyciu cienia radości ani cienia nadziei.
Jest tylko smutek.
Nawet nie jestem do końca świadoma, co dzieje się wkoło mnie, kim jestem, ani co robię.
Obiecuję jakiemuś randomowemu typowi z neta, że zadzwonię do niego
z życzeniami urodzinowymi w ostatni dzien października.
Nawet nie chce mi się z nim pisać, nic mi się nie chce.
Mój facet znów podnosi na mnie rękę.
Nawet to jest mi obojetne.
Nic już chyba w tym życiu nie zrobi na mnie wrażenia.

Tęsnkię, tak bardzo tęsknię.
Nie ma niczego, co mogłoby ukoić ból i wypełnić pustkę.
Najgorsza jest ta nieświadomość.
Zawsze najgorsza jest nieświadomość.

 

 

https://youtu.be/H9JppgiNuVs

Dodane 22 PAŹDZIERNIKA 2020 ze strony mobilnej
111
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika toomnie.