Chyba już kiedyś o tym pisałam, ale dzisiaj czuję ten sam stan... Czuję się jak Kordian stojący na szczycie Mont Blanc rozczarowany życiem, biedaczek skonfrontował swoje wyobrażenia z rzeczywistością i przeżył rozczarowanie jak dziecko które dowiaduje się, że święty mikołaj nie istnieje. Ja... no właśnie ja zawsze wierzyłam w to, że ludzie są przede wszystkim dobrzy, tak jak twierdził Bułhakow w Mistrzu i Małgorzacie "na świecie nie ma złych ludzi, są tylko nieszczęśliwi". Wczoraj skonfrontowałam moje wyobrażenia z rzeczywistością. Spotkałam się z agresją z jakiego powodu ? chyba nawet agresor tego nie wiedział, był zbyt pijany. Ignorancją stróżów prawa i co najgorsze znieczulicą ludzką. Mogliby nas rozgnieść na miazgę na tym parkingu, bo policja przyjedzie za 30 min i nie możemy złożyć oświadczenia no bo przecież byliśmy pod wpływem alkoholu ! A człowiek przechodzący obok nawet się nie zatrzymał gdy prosiłam go o pomoc ! Doszłam do jednego wniosku, wstyd mi, że jestem Polką ! tyle mogę powiedzieć. Najchętniej w tej chwili spakowałam bym rzeczy i wyniosła się na drugi koniec świata. Może w innych krajach nie jest inaczej... ale nie mogę pogodzić się z tym, że we własnym kraju nie czuję się bezpiecznie ! Bo policja ma w nosie obywateli !
Nie wiem czy podjęłam dobrą decyzję o zostaniu w Polsce, gdy miałam propozycję wyjazdu... Trzeba było uciekać jak najszybciej z tego chorego kraju !
Jeżeli już tu zostaję, chyba powinnam się zapisać na kurs samoobrony, albo zacząć nosić gaz pieprzowy. Wychodzi na to, że można liczyć tylko na siebie.