I po maturach,
może to wyrażenie trochę nie na czas, ale jak widać wcześniejszej notki nie ma więc prawdziwość tego wyrażenia jest nie do podważenia. Trochę rzeczy się działo, nie ukrywam i tych lepszych i gorszych, ale po to jest życie by odczuwać i dobro i zło, aby przemierzać z jednej na drugą stronę, być w euforii i w depresji. Jeżeli ktoś uważa inaczej wątpię żeby poznał prawdziwy smak życia.
Trochę jak widać zeleciało dziwną dygresją na początku, ale może to trochę lepiej odzwierciedli ostatnie miesiące. Wczoraj picie piwa w wyśmienitym towarzystwie, mimo iż jako jedyny broniłem człowieka jako wartości nie czuje się w tej bitwie przegrany, wkońcu napewno ktoś przyzna że nie jesteśmy zatwardziałymi egoistami.
Jutro wyprawa w poszukiwaniu pracy...
Jedynie kretoszczury będą miały przesrane (dosłownie i w przenośni)
A ostatnie dni?
Dziwnie, tak ot co.
Jak będzie czas i wena może jeszcze coś sklece, ale to nie jest żadna obietnica.
Zdjęcie z sesji, a to trochę już dawno było.