"Jesteś tu, odczuwam szczątkową obecność Twojej osoby. Czytam listy, Twe słowa ociekające gorącym lukrem spływają mi po palcach. Oblizuję je, by przypomnieć sobie brzmienie głosu, głosu, który pokochałam miesiące temu. Pamiętam. Tak wiele tu Ciebie bez Ciebie. Mów, że tak będzie lepiej, że nasz niebyt jest naszym wspólnym szczęściem. Kochany, nie wierzę, nie tym razem. Otchłań tęsknoty pochłania mnie bez reszty, zabraniając ufać, że krok do tyłu może być tym postawionym w przód. Wrócisz tu. Jeśli ja teraz umieram bez Ciebie Ty musisz gasnąć beze mnie. A przecież nie pragniemy śmierci za życia. Za bardzo kochamy ciepłe, zielone wiosny i słoneczne, beztroskie lata, by cieszyć się powolnym konaniem. Milczeniem ust swoich pozwalam krzyczeć sercu. Niech usłyszy je cały wszechświat, niech przyniesie nocą do Twych snów moje dawne uśmiechy. Przypomnij sobie wspólną ciszę o 4 nad ranem, mazurski wschód słońca, wieczorne szepty niosące nieśmiałe wyznania. Spójrz nocą w zapłakane, niebieskie oczy duszy mojej i poczuj tęsknotę przeszywającą na wskroś. A o świcie wstań, wyrusz w daleką podróż i stań w drzwiach ciemnego od smutku pokoju. Weź mnie w ramiona, obiecując tym samym, że regularnie będę mogła szukać w nich ciepła i miłości. Naszej miłości. Jeżeli mnie kochasz, wrócisz- bez względu na to, czy będę ja."