W wakacje też będę mieć takie piękne ciało. Bo niby czemu nie?
Dziś 90 minut wuefu, w tym 45 kosza i 45 siatki, aww. Razem 660 spalonych kalorii.
Ale w domciu pierdolony kawałek wielkanocnego ciasta. Uch, niby niewielki, ale nie powinno go być.
Nienawidzę tego, kiedy tłumaczę sobie, że mogę coś zjeść, choć to niedozwolone, bo małe, bo mało zjadłam, bo bla bla bla.
Muszę się bardziej pilnować.
Zostało tak mało czasu. A to nieszczęsne białe gówno znowu sypie. Haloo, mamy kwiecień!!
Przez głupią pogodę nie mogę biegać, fuck.
BILANS
ś:owsianka z bananem, kromka wieloziarnstego z małym trójkątem camamberta
2ś: jogurt naturalny, połówka jabłka
o:malutka pierś z indyka, marchewka duszona, łyżka ryżu
p: kawa, kawałek ciasta krychego z kajmakiem
k: 2 kromki razowego, kozi ser, 2 łyżki niskosłodzonej konfitury wiśniowej
aktywność: 45 min siatki, 45 min kosza
Jutro wstaję raniutko i robi chodakowską.
Misja piękne ciało do wakacji na intensywniejszych obrotach.
Dobranoc!