Nie nawidzę świąt. Tej sztucznej atmosfery, nie szczerych uśmiechów, fałszywych życzeń. Podróży przez 5 godzin tylko, aby zjeść karpia i ciasta, i porozmawiać o niczym.Pytań o szkołę i życię, choć tak naprawdę nikogo to nie interesuje. Wysłuchiwania kazań i pytań o chłopaka.A to wszystko bymałe dzieci wierzyły w rodzinę i Święta. Tylko po to by za kilka lat zrozumieć, że nie ma Świetego Mikołaja, że oszukuje się je od samego początku... że polegać można jedynie na przyjaciołach, na tych prawdziwych.
Trzeba w tym wszystkim brać udział, bo inaczej pomyślą, że coś się stało i zaczną się Tobą interesować, a wtedy nie masz już szansy zniknąć.... i się uwolnić od tej szczuczności.
Wolę chyba żyć marzeniami niż przyjąć rzeczywiasość, która za boli..
Lecz za jakiś czas ten ból się jeszcze bardziej wzmocni...
Zby dużo rzeczy nie wypowiedzianych...
Kocham Paryż, mówią że to miasto miłości, świateł. Ale dla mnie to miasto smutnych, zagubionych i śpieszących się ludzi...
i zakończmy pozytywnymi akcentami:
http://www.youtube.com/watch?v=5nIf7KgBdQc
http://www.youtube.com/watch?v=CrymicX875M&ob=av2e
http://www.youtube.com/watch?v=IV12jRQ3oq4