Moje płuca przestają dawać radę. Jedyne co mam w głowie to cytat z mesa "Czy aby nie czas wcisnąć stop. Jak to."
Żartuję, w głowie mam pierdolony mętlik i pustkę, który trzyma mnie w nocy do 4-6 godziny zanim zasnę.
Bieganie kończy się leżeniem na podłodze i próbą pokonania kaszlu, choć dziś przerodziło się to w wymioty. Mało ciekawa wizja. Za godzinę muszę być u klienta a nie mogę złapać oddechu. Swoją drogą kurwa - czy ludzie nie mają lepszych pór na takie akcje?
Jedyne co robie to siedzę i tworzę scenariusze czegoś co się nie wydarzy. To już trochę psychoza, ale co tam. Pieniądze na misję świąteczną odłożone. Teraz trzeba czekać.
Heh, tak próbowałem ogarnąć o czym ja piszę ale to wszystko jest nieskładne, tak jak to co mam w myślach. Od poniedziałku powrót na etacik i ciepły fotelik. Trochę się tego obawiam. Mam nadzieję, że nie będzie spiny o tatuaż :o. Pierwszy raz coś tak wiele dla mnie kurwa znaczy. Pieprzony komiks najpiękniejszych momentów w życiu. Narazie mam tylko 3 obrazki w głowie. Pocałunek na samochodzie, kurwa to piękne.
Dobra, czas się ogolić i jechać do klienta a później na muszlę.
Całkiem fajnie jest mieć miejsce gdzie można się wypisać a przeczytają to ludzie których chuj to obchodzi, kiedy możesz udawać że wszystko z Tobą w porządku przy znajomych. Chociaż chyba zauważyli kaszel. Szpital co raz bliżej, kolejne L4.